Prawie każda utwór z Ballad i romansów to policzek wymierzony w klasycyzm i racjonalizm. Cały tom pełen jest tworów karczemnej gawiedzi, a bohaterowie duby smalone bredzą. O ile duchy czy rusałki wywodziły się z autentycznej ludowej wyobraźni, o tyle tzw. prawdy ludowe świadczą jedynie o tym, jak młodzi romantycy wyobrażali sobie lud. Jak każde moralizatorstwo, również te prawdy, że nie ma zbrodni bez kary (Świtezianka, Rybka, Lilie), nie wnoszą niczego nowego do literatury i nie stanowią o sile Ballad i romansów. Mówiąc szczerze, są równie martwe jak mędrca szkiełko i oko, traktowane równie dogmatycznie. Nowatorskie natomiast jest ujęcie natury - żywej, czującej, ale groźnej i tajemniczej, z którą człowiek nie powinien igrać. Widać to najlepiej w Świtezi. Już sam opis jeziora wprowadza atmosferę niepokoju i tajemnicy. Działania ludzi, którzy pragną wydrzeć przyrodzie jej sekret, skończyłyby się dla nich tragicznie, gdyby nie to, że swe działania z Bogiem zaczęli. Ale i tak w ostatniej strofie natura okazuje swą potęgę. Jakże daleki jest ten obraz od optymizmu Balonu Naruszewicza i oświeceniowej wiary w rządy człowieka nad przyrodą.
Przełomowość Ballad i romansów wynikała nie tylko z nowatorstwa tematycznego, lecz także formalnego.
Większość tekstów zamieszonych w tym zbiorze to ballady, czyli wierszowane utwory epicko-liryczne o budowie stroficznej. Ballada zazwyczaj opowiada o jakimś niezwykłym, fantastycznym wydarzeniu, wokół którego panuje nastrój tajemniczości, czasem grozy. Jej fabuła jest szczątkowa, pełna niedomówień, często wyrażanych wprost przez narratora (Kto jest dziewczyna? Ja nie wiem - Świtezianka). Wśród bohaterów pojawiają się postaci rodem z wierzeń ludowych (elfy, duchy, rusałki). Ludowa ballada średniowieczna służyła rozrywce słuchaczy, ballada romantyczna zmuszała czytelnika do refleksji na temat natury świata, jego niepoznawalności, zagadkowości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz